środa, 30 stycznia 2013

Rozdział II

To wspomnienie uważam za totalnie zabawne. 
***
Czekałam na peronie 9 i 3/4 na pociąg do szkoły. Stałam wtulona w Draco, a on obejmował mnie ramieniem. Pragnęła znaleźć się w swojej ukochanej szkole i zacząć nowy rok szkolny, siódmy rok mojej nauki magii. Włosy miałam związane w wysoki kucyk. Moją twarz zdobił delikatny makijaż. Ubrana byłam w białe leginsy, niebieską tunikę i niebieskie pantofelki na nie zbyt wysokim obcasie. Dracon miał na sobie jasne jeansy, niebieskie buty i koszulkę. Nagle podszedł do nas Syriusz, a ja nic sobie z tego nie robiłam:
- Młoda damo! Wiesz, że nie widziałem cię od tygodnia. Jak mogłaś uciec z domu!? - Zapytał krzycząc.
- Normalnie. - Odpowiedział niechętnie. Widziałam, że rodzina Wesleyów i Harry to widzieli.
- Jak ty możesz się z nim spotykać? Przecież to wróg! - Krzyknął zwracając uwagę przechodniów. Podszedł do Draco i złapał go za koszulę:
- Powiedź, że nie spałeś z moją córką. - Mówił wściekły przez zęby.
- Wie pan co? Spałem i muszę powiedzieć, że jest wspaniała. - Powiedział drwiąco zdejmując jego ręce ze swojej koszuli. Podszedł do mnie i pocałował mnie namiętnie, zachłannie wpijając w moje usta język, a ja w geście, że moi rodzice mnie nie obchodzą wyciągnęłam rękę i pokazałam w ich kierunku środkowy palec.
***
Gdy tylko skończyłam rozmyślać Draco poinformował mnie, że wysiadamy. Pogoda była paskudna. Padało od kilku godzin. Kawałek drogi musieliśmy przejść piechotą aby dostać się do zamku. Oczywiście, w między czasie zdążyłam pokłócić się ze Smokiem. Popchnęłam go, a
on wpadł w kałużę pełną błota. Śmiejąc się uciekłam. Dołączyłam do moich nowych znajomych, którzy dotrzymywali mi towarzystwa w wakacje - Blaise Zabini i Roxellan Stephons:
- Gdzie Smoku? - Zapytał Zabini, ciemnowłosy chłopak o jasnej karnacji i ciemnych oczach.
- Nie chciałbyś go teraz widzieć, uwierz mi. - Mówiłam śmiejąc się. Nie do końca rozumiał o co mi chodziło.
- Wiesz, że znowu będziesz miała ceremonię przydziału? -  Zapytała Roxi. Była mniej więcej mojego wzrostu. Miała bardzo długie czarne włosy i zielone oczy.
- Tak, wiem. Dlatego nie zakładałam szaty. Każdy będzie mógł podziwiać mnie w moje nowej miniówce. - Odpowiedziałam. Byłam ubrana w jasną spódniczkę, bluzkę z fajnym nadrukiem i granatowy sweterek oraz białe szpilki. Po paru minutach znaleźliśmy się w wielkiej sali. Tradycyjnie dyrektor Dumbledore przemawiał. Później nastąpiła ceremonia przydziału pierwszorocznych. Następnie profesor McGonagall ogłosiła:
- Mamy jeszcze dwójkę uczniów, których mamy pasować. Pierwszy z niej to Max Declaf, który uczył się w Durmstrangu. Będzie on uczęszczał na zajęcia dla siódmorocznych. Mam nadzieję, że miło przyjmiecie nowego kolegę. - skończyła. Max był wysokim chłopakiem o brązowych włosach i oczach. Całkiem ładny, pomyślałam obojętnie. Tiara przydzieliła go do domu Salzara. Następnie pani profesor powiedziała:
- Tą uczennice wszyscy doskonale znacie, ale ze względu na okoliczności musimy ją jeszcze raz przydzielić. - Powiedziała profesorka.
- Hermiona Black. - Wyczytała. Zaczęły się szmery. Wstałam od stołu i zaczęłam iść w stronę McGonagall. Czułam na sobie spojrzenia zauroczonych chłopców i zazdrosnych dziewczyn. Tiara znalazła się na mojej głowie:
- Jak mniemam Hermiona Granger…hmmm…myślę, że nadal nadawałabyś się do Gryffindoru. - Tylko nie to, pomyślałam. - Ale jednak bardziej do Slytherinu! - Dokończyła. Poszłam w stronę swojego miejsca przy stole. Gdy miałam już usiąść, w drzwiach pojawił się Malfoy. Był cały w błocie:
- O Boże! - Jęknęłam powstrzymując śmiech. W końcu wybuchłam śmiechem.
- Jak ja przez ciebie wyglądam!? Niech ja cię dorwę. -  Wykrzyknął. Próbował być zły, ale było widać, że chciało mu się śmiać.
- Patrzcie jak Malfoy'a urządziła baba!- Krzyknął, któryś z Ślizgonów i zaczął się śmiać. W jego ślady poszła większość naszego stołu. Zaczął z mną biec, ale pobiegłam w przeciwną stronę obiegając stół dookoła i kierując się w stronę drzwi. Cała sala wybuchła śmiechem,
nawet niektórzy nauczyciele lekko się uśmiechnęli. Gdy byłam już przy drzwiach pomyślałam, że łatwiej będzie mi biec bez szpilek. Zdjęłam pośpiesznie buty i pobiegłam na korytarz, za mną Malfoy, a za nim większość szkoły. Byli to szczególnie starsi uczniowie,
bo nie przepuścili w drzwiach tych młodszych. Upadła mi torebka. Miałam w niej papierosy, dlatego postanowiłam po nią wrócić. Schyliłam się, aby ją podnieść. Miałam wzrok na torebce, ale zauważyłam, że przede mną stoi Draco. Jego różdżka wskazywała mój podbródek. Zaczął kierować ją do góry. Musiałam wstać razem z ruchem jego różdżki. W tym momencie wszyscy nasi obserwatorzy zamilkli.
- Myślałaś, że mi uciekniesz? Choć przytul mnie będzie ci ślicznie w kolorze takiego błotka. - Powiedział zabawnie.
- Nie, proszę. - Mówiłam błagalnym głosem i zaczęłam się cofać. On rozłożył ręce i zaczął iść w moim kierunku. W końcu zderzyłam się ze ścianą. Stanął tuż przede mną. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle wybuchnęliśmy śmiechem. Wtedy podeszła do nas McGonagall:
- Za nieodpowiedzialne zachowanie odejmuję wam po 25 punktów. W sumie wasz dom ma minus 50. To chyba rekord. – Powiedziała i odeszła. Znów zaczęliśmy się śmiać. Nasi obserwatorzy zaczęli bić nam brawo. Ktoś z tyłu zaczął krzyczeć „gorzko”. Po chwili każdy już to krzyczał, oprócz Rona, Ginny i Harrego. Nie pozostało nam nic innego jak się pocałować. Jednak Draco był szybszy. Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie i zaczął mnie całować.
Wplątałam palce w jego jasne włosy. Oddawałam pocałunki z taką samą pasją jak on. Wziął mnie na ręce. Zaczął iść ze mną w stronę domitoriów dla prefektów naczelnych. A tak… wspomniałam już, że na wakacjach dostałam list, że od tego roku szkolnego będę prefektem naczelnym? Ciekawe czy po mojej zmianie nie zabiorą mi tego tytułu? Szedł ze mną na rękach wymieniając pocałunki. Oczywiście za nami szła cała szkoła. Przejście zagrodziła im Roxi:
- Ludzie, dajcie się im sobą nacieszyć. - Powiedziała. Tłum zaczął się rozchodzić.
- Draco, opowiesz mi czy niezła była w łóżku? - Usłyszałam pytanie.
- Zabini jak chcesz to sama ci wszystko opowiem. - Krzyknęłam, przerywając nasz pocałunek. Weszliśmy do środka. Postawił mnie na ziemi. Zaczął całować mnie raz delikatnie, a raz zachłannie, wręcz brutalnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Po chwili przeszedł ustami na
 moją szyję. Miałam chwilę czasu, żeby zdjąć mu koszulę. Nawet nie wiedząc kiedy byłam już w bieliźnie. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Po chwili leżeliśmy już oboje nadzy. Po godzinie pieszczot zmęczona leżałam z głową na jego torsie. On głaskał mnie po głowie,a ja rysowałam palcem różne wzory na jego klatce piersiowej i brzuchu:
- Ale się porobiło. - Powiedziałam w końcu.
- Tak, a przecież obiecaliśmy sobie, że więcej nie pójdziemy ze sobą do łóżka. Ciekawe co powiedziałby mój ojciec, gdyby zobaczył mnie z córcią Blacka w łóżku. - Powiedział i zamyślił się.
- Draco, co ty do mnie czujesz? - Zapytałam niepewnie.
- To trudne pytanie, bo po prostu nie wiem. Od dziecka wpajano we mnie, że uczucia są dla tchórzy, dlatego nie jestem pewny czy to miłość. Wiem jednak, że nie jesteś kolejną zabawką, nie jesteś mi obojętna. Potrzebuję cię, twojej obecności… - Nie pozwoliłam mu skończyć.
- Cii. Rozumiem. - Przerwałam mu. - Jeśli ty nie wiesz na pewno co do mnie czujesz, to ja tym bardziej tego nie wiem. I powiem ci, że chyba się w tobie zakochałam. - Odpowiedziałam.
- Coś mi mówi, że w bardzo szybkim czasie będę wiedziała co do ciebie czuję. - Wyszeptał i mnie pocałował. Przespaliśmy całą noc wtuleni w siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz