brakowało mi tylko ciszy i spokoju.
Lecz to nie było mi dane. Stałam przed wejściem do szkoły,
ponieważ dzisiaj jest wyjście do Hogsmeade. Ja jako prefekt
naczelny pilnuję porządku, szczególnie dzieciaków od trzeciego roku w dół.
Po za tym Dracon strasznie mnie
denerwuje. I wiem, że nie przestanie,
bo ma taki posrany charakter. W takiej właśnie chwili zadaje sobie
pytanie: co ja do cholery w nim widzę? Chyba na prawdę musiałam
pokochać nawet jego wady. Dużo wad. I to cholernie denerwujących.
Tak po za tym gdy wszyscy wyjdą już na zakupy, my razem z
McGonagall mamy czekać na Jennę Malfoy - siostrę Dracona. Z opisów
Draco jest strasznie wredna i zła. Ciekawe. A on znowu czegoś
chce:
- Złotko…co jest? Czy ty w ogóle
mnie słuchasz? - Zapytał rozbawiony.
- Nie, chcę chwili spokoju, a ty tylko
mnie denerwujesz. - Powiedziałam zła.
- Złotko, jesteś śliczna jak się
złościsz. - powiedział dobitnie. Ja tylko warknęłam jeszcze
bardziej zła.
- Dobra, kapitulacja. Co mogę zrobić,
żebyś się nie złościła? - Zapytał. Nawet na chwile nie
spoważniał.
- Zamknij, się. – Powiedziałam
złośliwie.
- Wiesz, że sam tego nie zrobię. – Powiedział z zawadiackim uśmiechem na swoich wspaniałych ustach.
Wiedziałam o co mu chodziło.
- Jesteś…okropny…wiesz? - Mówiłam
między pocałunkami.
- Wiem, ale moja siostra bardziej. - Powiedział złośliwie.
- Zobaczymy. - Powiedziałam tajemniczo.
Wtedy zobaczyłam w oddali Lucjusza Malfoy’a i dziewczynę mniej
więcej mojego wzrostu, która szła za nim.
- Nie, mówiłeś, że będzie też twój
ojciec. - Powiedziałam.
- Naprawdę? A to pewnie, dlatego, że
jak byś wiedziała to byś nie przyszła. - Szepnął z uśmiechem
na twarzy.
- Czy on wie, że chodzisz z córcią
Blacka? - Zapytałam.
- Nie. - Powiedział krótko. - Wie bodajże,
że zakochałem się w córci Blacka. - Powiedział i dał mi całusa w
policzek. Miałam ochotę się na niego rzucić. Jak ja uwielbiam,
jak on mówi, że mnie kocha. Może się wydawać, że to tylko
słowa, tak to prawda. To tylko dwa słowa.
Nabierają wartości tylko wtedy kiedy
słyszy się je z ust osoby, na której ci zależy, i którą
kochasz. Od kiedy po raz
pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha robi to cały czas.
Praktycznie cała szkoła wie, że zdobyłam serce wiecznego
playboya. Ginny mi to
powiedziała wieczorem, tego dnia kiedy
pokłóciłam się z nim. Powiedziała, że gdy mnie przytulił, po
tym jak dał mi kwiaty, twarzą był zwrócony w stronę stołu lwa i
każdy kto patrzył wtedy na jego usta u miał wyczytać słowa (co
prawda szeptane i przeznaczone
tylko dla mnie): „Kocham
cię”. Niestety z rozmyślań wyrwał mnie zimny głos ojca Draco:
- Witaj Alubusie. - Powiedział do
dyrektora, który zjawił się znikąd.
- Cieszę się twoja córka będzie
uczyć się w mojej szkole. - Powiedział Dumbledore.
- Tak, mogę prosić na słowo mojego
syna? - Zapytał nie oczekując na odpowiedź i popatrzył się na
Draco. Dyrektor kiwną głowę i po chwili obaj zniknęli.
- Ty to pewnie Hermiona. Jestem Jenna
Malfoy. - Powiedziała wyciągając w moją stronę rękę.
- Hermiona Black. - Odpowiedziałam
podając jej rękę.
- Zmieniłaś go. On pokazuje uczucia.
Wystarczy spojrzeć mu w oczy. Zakochał się. -
Powiedziała nie zwracając uwagi na
dyrektora czy McGonagall.
- Tak, chyba. Wiesz, co…? - Zapytałam
nieco mniej poważniej.
- Tak? - Zapytała ciekawa odpowiedzi.
- Nie jesteś taka zła i wredna jak
mówił Draco. - Powiedziałam uśmiechając się. Wybuchła śmiechem.
Wtedy wrócili do nas Draco i Lucjusz:
- Nie mieliśmy okazji się poznać.
- Ojciec Draco zwrócił się do mnie. Miałam dosłownie sekundy, aby
wymyślić coś mądrego.
- Hermiona Black. - Przedstawiłam się.
- Córka Syriusza. Pozdrów ojca ode
mnie. - Powiedział z cynicznym uśmiechem na twarzy. I zniknął. Tak
samo jak dyrektor.*
- Pójdziecie z panną Malfoy na zakupy,
potem pokażecie zamek i jej domitorium.- Powiedziała McGonagall.
- To idziemy. - Powiedziała uśmiechnięta.
- Tak idziemy. - Powiedzieliśmy razem. Od
tego stania zrobiło nam się strasznie zimno, więc najpierw
poszliśmy rozgrzać się piwem kremowym. Następnie spotkaliśmy
Zabiniego i Roxi. Chłopaki poszli na „ploty”, mimo, że to ponoć
kobiety plotkują, a ja, Jenna i Roxi na poszukiwanie sukienki na bal.
W dziewiątym sklepie z kolei postanowiłam kupić w końcu sobie
jakąś sukienkę. Jenna kupiła już w drugim sklepie piękną
suknie w niebieskim kolorze. Była długa do samej ziemi na dwóch,
grubych ramiączkach. Kupiła także granatowe szpilki i torebkę do
kompletu. Roxi zaś przed chwilą dokonała zakupu ciemno-zielonej
sukienki także do ziemi na jednym ramiączku szytym na ukos. Miała
też pasujące do niej czarne szpilki i bolerko. Teraz ja muszę coś
sobie kupić:
- Hermi, a ta? - Zapytała Jenna.
- Cudo. - Powiedziałam pierwsze co
przyszło mi na myśl.
- Mierz. - Rozkazała Roxi. Mówiły o
pięknej czerwonej sukni do ziemi, z niewielką kokardką w pasie. Na
dekoldzie była marszczona i kończyła się wiązaniem na szyi. Była
piękna, a obok na wystawie widziałam już idealne do niej czarne
szpilki i krótkie, czarne rękawiczki. Po chwili byłam już w nią
ubrana. Wyszłam:
- Jest śliczna, po prostu bierzesz ją! - Powiedziała Roxi.
- Oczywiście, a do tego tamte szpilki i
rękawiczki i jeszcze tamta torebka. - Pokazałam na czarne rzeczy
na wystawie. Po kilku minutach wychodziłyśmy już po za
sklepem.
- Idziemy uczcić nasze zakupy piwem
kremowym. - Powiedziała Jenna.
- Oczywiście. - Odparłam chętnie.
Po chwili byłyśmy już w Wrzeszczącej Chacie. Kiedy siedziałyśmy
przy jednym stoliku i czekałyśmy na zamówienie Roxi zobaczyła
Blaisa:
- Patrzcie. - Powiedziała wskazując na
stolik w rogu. Siedzieli przy nim Diabeł i Smok zupełnie upici.
- Czy was na chwilę z oczu nie można
spuścić? - Zapytałam groźnie stojąc przy ich stoliku.
- A tak, sorki, chcesz? - Zapytał Draco,
ignorując moje pytanie i podał kieliszek w moją stronę. Wzięłam
kieliszek i opróżniłam jego zawartość. Chłopcy znowu byli
pogrążeni w rozmowie. W tym czasie zabrałam ze stolika, pewnie,
którąś z kolei, prawie pełną butelkę Ognistej.
- Dziewczyny może coś mocniejszego? - Zapytałam wskazując butelkę w rękach.
- Okej, ale nie za dużo. Nie chce mieć
jutro kaca. - Powiedziała Jenna. Nalałam im trochę do kubków po piwie, a butelkę schowałam do torebki. Wtedy podszedł do nas
Draco.
- Wiem, że zabrałaś nam butelkę. - Powiedział.
- Tak, i co? - Zapytałam uwodząco.
- Zapłacisz mi za to wieczorem. - Powiedział odchodząc.
- Dojdziecie sami do zamku? - Zapytałam
widząc jak obaj się chwieją.
- Tak, nie martw się. - Powiedział już
przy drzwiach. I wtedy: bum! Upadł
- Nie dojdą. - Powiedziała cicho Jenna.
Wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Zaczęłyśmy się zbierać, bo
wiadomo, że chłopaki ani kroku nie zrobią.
- Mówiłem, że damy radę. - Powiedział
Draco kiedy zobaczył, że niesiemy im pomoc.
- Tak oczywiście. - Powiedziałam i
złapałam go pod ramie.
- Fajnie, że pomagasz. - Powiedział i
skradł mi całusa. Pomyślała, że właśnie Draco uczynił rzecz
niemożliwą. Przynajmniej dla niego. Był w związku od czterech i pół
miesiąca. Bez przerwy. Z jedną osobą. Ze mną. Całkiem to miłe.
Wtedy zobaczyłam, że naprzeciwko mnie idzie ruda z Harrym:
- Cześć, co mu? - Zapytała mnie.
- Nie można go z oczu na 5 minut
spuścić. - Powiedziałam zabawnie.
- Rudzielcu nie słuchaj jej. Można
mnie zostawić, nawet na dziesięć minut samego. - Powiedział wywołując u
mnie śmiech. Wtedy mnie puścił i zaczął upadać. Jako, że obok
stał Blaisa złapał go i polecieli razem. Zaczęłam się śmiać.
- Właśnie widzę, tleniony. - Powiedziała. Harry przyglądał się temu wszystkiemu z
rozbawieniem.
- A tobie co tak wesoło Potter? - Zapytał złośliwie Zabini.
- Nie, nic. Przypomniało mi się tylko
coś. - Urwał.
- Co? - Zapytałam ciekawie.
- Oj, no bo tydzień temu Ginny i
Levander miały taki sam problem ze mną i Ronem. - Powiedział
uśmiechając się.
- Jak nie zobaczę to nie uwierzę. - Powiedział Smok.
- No właśnie jak nie zobaczycie. Może zróbmy sobie takie małe spotkanko u mnie w domitorium? - Zaproponowałam.
- Raczej u mnie. Ty masz za mały barek. - Wtrącił Draco.
- Ty nie wiesz co ja mam w barku. - Powiedziałam.
- To zobaczymy, dziś o dwudziestej, u
ciebie? - Zapytał.
- Dobra, ja, ty, Zabini, Roxi, Jenna,
Ginny i Harry - Powiedziałam.
- Okej - Powiedzieli razem Ginny, Harry i
Jenna.
- Harry, dwójka Gryffonów w Slytherinie wzbudzi
zamieszanie, więc może weź Niewidkę. - Zaproponowałam.
- Racja. - Powiedział.
- To do zobaczenia wieczorem. - Zakończyłam rozmowę. Nie mogłam uwierzyć. Gryffindor i
Slytherin. W zgodzie. Nie wierzę.
*Mała nieścisłość - w Hogwarcie nie da się teleportować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz