środa, 30 stycznia 2013

Rozdział VI


Zimny wiatr muskał moją twarz. Stałam przed wejściem do szkoły. Mam na sobie swoje ulubione szare rurki, czarne, krótkie kozaczki z klamerką po zewnętrznej stronie oraz fioletowy płaszcz zimowy, szalik i czapkę w tym samym kolorze. Do szczęścia
brakowało mi tylko ciszy i spokoju. Lecz to nie było mi dane. Stałam przed wejściem do szkoły, ponieważ dzisiaj jest wyjście do Hogsmeade. Ja jako prefekt naczelny pilnuję porządku, szczególnie dzieciaków od trzeciego roku w dół. Po za tym Dracon strasznie mnie
denerwuje. I wiem, że nie przestanie, bo ma taki posrany charakter. W takiej właśnie chwili zadaje sobie pytanie: co ja do cholery w nim widzę? Chyba na prawdę musiałam pokochać nawet jego wady. Dużo wad. I to cholernie denerwujących. Tak po za tym gdy wszyscy wyjdą już na zakupy, my razem z McGonagall mamy czekać na Jennę Malfoy -  siostrę Dracona. Z opisów Draco jest strasznie wredna i zła. Ciekawe. A on znowu czegoś chce:
- Złotko…co jest? Czy ty w ogóle mnie słuchasz? - Zapytał rozbawiony.
- Nie, chcę chwili spokoju, a ty tylko mnie denerwujesz. - Powiedziałam zła.
- Złotko, jesteś śliczna jak się złościsz. - powiedział dobitnie. Ja tylko warknęłam jeszcze bardziej zła.
- Dobra, kapitulacja. Co mogę zrobić, żebyś się nie złościła? - Zapytał. Nawet na chwile nie spoważniał.
- Zamknij, się. – Powiedziałam złośliwie.
- Wiesz, że sam tego nie zrobię. – Powiedział z zawadiackim uśmiechem na swoich wspaniałych ustach. Wiedziałam o co mu chodziło.
- Jesteś…okropny…wiesz? - Mówiłam między pocałunkami.
- Wiem, ale moja siostra bardziej. - Powiedział złośliwie.
- Zobaczymy. - Powiedziałam tajemniczo. Wtedy zobaczyłam w oddali Lucjusza Malfoy’a i dziewczynę mniej więcej mojego wzrostu, która szła za nim.
- Nie, mówiłeś, że będzie też twój ojciec. - Powiedziałam.
- Naprawdę? A to pewnie, dlatego, że jak byś wiedziała to byś nie przyszła. - Szepnął z uśmiechem na twarzy.
- Czy on wie, że chodzisz z córcią Blacka? - Zapytałam.
- Nie. - Powiedział krótko. - Wie bodajże, że zakochałem się w córci Blacka. - Powiedział i dał mi całusa w policzek. Miałam ochotę się na niego rzucić. Jak ja uwielbiam, jak on mówi, że mnie kocha. Może się wydawać, że to tylko słowa, tak to prawda. To tylko dwa słowa.
Nabierają wartości tylko wtedy kiedy słyszy się je z ust osoby, na której ci zależy, i którą
kochasz. Od kiedy po raz pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha robi to cały czas. Praktycznie cała szkoła wie, że zdobyłam serce wiecznego playboya. Ginny mi to
powiedziała wieczorem, tego dnia kiedy pokłóciłam się z nim. Powiedziała, że gdy mnie przytulił, po tym jak dał mi kwiaty, twarzą był zwrócony w stronę stołu lwa i każdy kto patrzył wtedy na jego usta u miał wyczytać słowa (co prawda szeptane i przeznaczone
tylko dla mnie): „Kocham cię”. Niestety z rozmyślań wyrwał mnie zimny głos ojca Draco:
- Witaj Alubusie. - Powiedział do dyrektora, który zjawił się znikąd.
- Cieszę się twoja córka będzie uczyć się w mojej szkole. - Powiedział Dumbledore.
- Tak, mogę prosić na słowo mojego syna? - Zapytał nie oczekując na odpowiedź i popatrzył się na Draco. Dyrektor kiwną głowę i po chwili obaj zniknęli.
- Ty to pewnie Hermiona. Jestem Jenna Malfoy. - Powiedziała wyciągając w moją stronę rękę.
- Hermiona Black. - Odpowiedziałam podając jej rękę.
- Zmieniłaś go. On pokazuje uczucia. Wystarczy spojrzeć mu w oczy. Zakochał się. -
Powiedziała nie zwracając uwagi na dyrektora czy McGonagall.
- Tak, chyba. Wiesz, co…? -  Zapytałam nieco mniej poważniej.
- Tak? - Zapytała ciekawa odpowiedzi.
- Nie jesteś taka zła i wredna jak mówił Draco. - Powiedziałam uśmiechając się. Wybuchła śmiechem. Wtedy wrócili do nas Draco i Lucjusz:
- Nie mieliśmy okazji się poznać. - Ojciec Draco zwrócił się do mnie. Miałam dosłownie sekundy, aby wymyślić coś mądrego.
- Hermiona Black. - Przedstawiłam się.
- Córka Syriusza. Pozdrów ojca ode mnie. - Powiedział z cynicznym uśmiechem na twarzy. I zniknął. Tak samo jak dyrektor.*
- Pójdziecie z panną Malfoy na zakupy, potem pokażecie zamek i jej domitorium.- Powiedziała McGonagall.
- To idziemy. - Powiedziała uśmiechnięta.
- Tak idziemy. - Powiedzieliśmy razem. Od tego stania zrobiło nam się strasznie zimno, więc najpierw poszliśmy rozgrzać się piwem kremowym. Następnie spotkaliśmy Zabiniego i Roxi. Chłopaki poszli na „ploty”, mimo, że to ponoć kobiety plotkują, a ja, Jenna i Roxi na poszukiwanie sukienki na bal. W dziewiątym sklepie z kolei postanowiłam kupić w końcu sobie jakąś sukienkę. Jenna kupiła już w drugim sklepie piękną suknie w niebieskim kolorze. Była długa do samej ziemi na dwóch, grubych ramiączkach. Kupiła także granatowe szpilki i torebkę do kompletu. Roxi zaś przed chwilą dokonała zakupu ciemno-zielonej sukienki także do ziemi na jednym ramiączku szytym na ukos. Miała też pasujące do niej czarne szpilki i bolerko. Teraz ja muszę coś sobie kupić:
- Hermi, a ta? - Zapytała Jenna.
- Cudo. - Powiedziałam pierwsze co przyszło mi na myśl.
- Mierz. - Rozkazała Roxi. Mówiły o pięknej czerwonej sukni do ziemi, z niewielką kokardką w pasie. Na dekoldzie była marszczona i kończyła się wiązaniem na szyi. Była piękna, a obok na wystawie widziałam już idealne do niej czarne szpilki i krótkie, czarne rękawiczki. Po chwili byłam już w nią ubrana. Wyszłam:
- Jest śliczna, po prostu bierzesz ją! - Powiedziała Roxi.
- Oczywiście, a do tego tamte szpilki i rękawiczki i jeszcze tamta torebka. - Pokazałam na czarne rzeczy na wystawie. Po kilku minutach wychodziłyśmy już  po za sklepem.
- Idziemy uczcić nasze zakupy piwem kremowym. - Powiedziała Jenna.
- Oczywiście. - Odparłam chętnie. Po chwili byłyśmy już w Wrzeszczącej Chacie. Kiedy siedziałyśmy przy jednym stoliku i czekałyśmy na zamówienie Roxi zobaczyła Blaisa:
- Patrzcie. - Powiedziała wskazując na stolik w rogu. Siedzieli przy nim Diabeł i Smok zupełnie upici.
- Czy was na chwilę z oczu nie można spuścić? - Zapytałam groźnie stojąc przy ich stoliku.
- A tak, sorki, chcesz? - Zapytał Draco, ignorując moje pytanie i podał kieliszek w moją stronę. Wzięłam kieliszek i opróżniłam jego zawartość. Chłopcy znowu byli pogrążeni w rozmowie. W tym czasie zabrałam ze stolika, pewnie, którąś z kolei, prawie pełną butelkę Ognistej.
- Dziewczyny może coś mocniejszego? - Zapytałam wskazując butelkę w rękach.
- Okej, ale nie za dużo. Nie chce mieć jutro kaca. - Powiedziała Jenna. Nalałam im trochę do kubków po piwie, a butelkę schowałam do torebki. Wtedy podszedł do nas Draco.
- Wiem, że zabrałaś nam butelkę. - Powiedział.
- Tak, i co? - Zapytałam uwodząco.
- Zapłacisz mi za to wieczorem. - Powiedział odchodząc.
- Dojdziecie sami do zamku? - Zapytałam widząc jak obaj się chwieją.
- Tak, nie martw się. - Powiedział już przy drzwiach. I wtedy: bum! Upadł
- Nie dojdą. - Powiedziała cicho Jenna. Wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Zaczęłyśmy się zbierać, bo wiadomo, że chłopaki ani kroku nie zrobią.
- Mówiłem, że damy radę. - Powiedział Draco kiedy zobaczył, że niesiemy im pomoc.
- Tak oczywiście. - Powiedziałam i złapałam go pod ramie.
- Fajnie, że pomagasz. - Powiedział i skradł mi całusa. Pomyślała, że właśnie Draco uczynił rzecz niemożliwą. Przynajmniej dla niego. Był w związku od czterech i pół miesiąca. Bez przerwy. Z jedną osobą. Ze mną. Całkiem to miłe. Wtedy zobaczyłam, że naprzeciwko mnie idzie ruda z Harrym:
- Cześć, co mu? - Zapytała mnie.
- Nie można go z oczu na 5 minut spuścić. - Powiedziałam zabawnie.
- Rudzielcu nie słuchaj jej. Można mnie zostawić, nawet na dziesięć minut samego. - Powiedział wywołując u mnie śmiech. Wtedy mnie puścił i zaczął upadać. Jako, że obok stał Blaisa złapał go i polecieli razem. Zaczęłam się śmiać.
- Właśnie widzę, tleniony. - Powiedziała. Harry przyglądał się temu wszystkiemu z rozbawieniem.
- A tobie co tak wesoło Potter? - Zapytał złośliwie Zabini.
- Nie, nic. Przypomniało mi się tylko coś. - Urwał.
- Co? - Zapytałam ciekawie.
- Oj, no bo tydzień temu Ginny i Levander miały taki sam problem ze mną i Ronem. - Powiedział uśmiechając się.
- Jak nie zobaczę to nie uwierzę. - Powiedział Smok.
- No właśnie jak nie zobaczycie. Może zróbmy sobie takie małe spotkanko u mnie w domitorium? - Zaproponowałam.
- Raczej u mnie. Ty masz za mały barek. - Wtrącił Draco.
- Ty nie wiesz co ja mam w barku. - Powiedziałam.
- To zobaczymy, dziś o dwudziestej, u ciebie? - Zapytał.
- Dobra, ja, ty, Zabini, Roxi, Jenna, Ginny i Harry - Powiedziałam.
- Okej - Powiedzieli razem Ginny, Harry i Jenna.
- Harry, dwójka Gryffonów w Slytherinie wzbudzi zamieszanie, więc może weź Niewidkę. - Zaproponowałam.
- Racja. - Powiedział.
- To do zobaczenia wieczorem. - Zakończyłam rozmowę. Nie mogłam uwierzyć. Gryffindor i Slytherin. W zgodzie. Nie wierzę.

*Mała nieścisłość - w Hogwarcie nie da się teleportować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz