środa, 30 stycznia 2013

Rozdział XII

I znowu obudziłam się w ramionach Dracona. Blondyn spał smacznie. Bezszelestnie wstałam i udałam się do kuchni. Nastawiłam wodę w czajniku i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty z żółtym serem. Nagle dostałam olśnienia. Dziś jest Wigilia Bożego Narodzenia! Uświadomiona jaki mamy dzisiaj dzień udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w krótkie, jensowe szorty i niebieską bokserkę. Zrobiłam delikatny makijaż – pociągnęłam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, dochodzący z kuchni. Wiedziałam już, że Dracon wstał:
- Cześć. – Przywitałam się wchodząc do pomieszczenia.
- Hej. Kawa dla ciebie. – Podał mi kubek z gorącym płynem. Wypiłam ją niemal jednym łykiem.
- Ta na podłodze pewnie była twoja? – Uniosłam brew. Popatrzył na mnie pogardliwym spojrzeniem. Wyciągnęłam różdżkę i zaklęciem niewerbalnym posprzątałam bałagan na podłodze.
- Co teraz robimy? – Zapytał Draco.
- Teraz to idź się ubrać, a potem możemy iść się trochę poopalać.Zaproponowałam.
- Zgoda. Daj mi dwadzieścia minut. – Pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami łazienki. Zaczęłam sprzątać w kuchni po śniadaniu, zmyłam naczynia. W sypialni zaścieliłam łóżko i zaczęłam zbierać porozrzucane ubrania. Usłyszałam stukanie w szybę. Zobaczyłam brązową sowę. To list od Jenny! Pobiegłam go otworzyć:
   Drogie zakochane gołąbeczki! 
Ale tu bez was nudno! Blaise nie może wytrzymać do dzisiejszego wieczoru, bo jakimś cudem dowiedział się, że kupiliśmy mu nową miotłę. Tak czy owak życzymy Wesołych Świąt, romantycznej Wigilii i gorącej nocy po niej.
Wasi Blaise, Jen i Roxi. 
PS. Harry i Ginny przesyłają pozdrowienia i podpisują się pod naszymi życzeniami!

Od razu postanowiłam jej odpisać. W tym czasie z łazienki wyszedł Smoku:
- Życzenia? - Zapytał patrząc na kartkę – Jak ten idiota dowiedział się o miotle?! – Wybuchł nagle. Zaśmiałam się
- Nie przejmuj się. I tak nie dostanie jej aż do wieczora, a w nocy będzie pewnie zajęty Roxi. – Uśmiechnęłam się filuternie.
- A ja się zajmę tobą teraz. – Szepnął i pocałował mnie. Jego usta nadawały się idealnie do całowania. Po chwili zaczął schodzić w dół po mojej szyi, a ja odchyliłam głowę, aby dać mu tam większy dostęp. Po chwili oderwałam się od niego:
- Idziemy na spacer. Już! – Powiedziałam stanowczo.
- Nacieszyć się nie dasz? – Zapytał.
- W nocy się nacieszysz, bo wiesz ja ci nie kupiłam prezentu. - Zaczęłam kłamać jak z nut. On zaczął się ze mnie śmiać. Po kilku minutach znaleźliśmy się na gorącym piasku. Zaczęłam przyglądać się dookoła. Turkusowa woda, zielone lasy w oddali na małych wysepkach, złoty piasek i gorące słońce. Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki. Razem z Draco z godzinę chodziliśmy po plaży, trochę po leżeliśmy na piasku i popływaliśmy, a o piętnastej zjedliśmy obiad. Gdy wróciliśmy do hotelu było już po szesnastej. Zaczęliśmy się zbierać na bal, który ma trwać od dziewiętnastej. Wzięłam prysznic i zaczęłam układać włosy. Postawiłam na chaotyczny koczek. Zrobiłam makijaż – pomalowałam rzęsy, usta pociągnęłam szminką w kolorze delikatnego różu, a nad okiem narysowałam niebieską kreskę. Zabrała się za malowanie paznokci. Wybrałam niebieski lakier. W końcu ubrałam białe czółenka na szpilce i moją niebieską sukienkę bez ramiączek, sięgającą przed kolano. Spryskałam się jeszcze perfumami i byłam gotowa. Dracon próbował zawiązać krawat:
- Daj pomogę ci. – Podeszłam do niego.
- Pięknie wyglądasz. – Szepnął mi do ucha.
- A ty niezwykle seksownie w garniturze. – Uśmiechnęłam się zadziornie.
- Idziemy? – Zapytał. Pokiwałam głową i wyszliśmy z pokoju. Na dole, w sali balowej grała już muzyka. Dracon porwał mnie na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek aż w końcu usiedliśmy do stołu do uroczystej kolacji. Po niej postanowiliśmy przejść się po plaży. Niebo było rozświetlone gwiazdami, a ciepła bryza rozwiewała moje kosmyki włosów, które wystawały z koczka. Postanowiliśmy wrócić do pokoju. Było już około dwudziestej czwartej. Usiedliśmy przy stole na tarasie. Dookoła unosił się zapach róż oraz paliły się świece:
- Masz ochotę na wino? - Zapytał. Popatrzyłam się na niego porozumiewawczo. Po chwili sączyłam czerwony napój z kieliszka:
- I co z moim prezentem?- Zapytał Smok.
- Ja nie dostałam swojego. – Zauważyłam. Przechyliłam szklane naczynie i wypiłam wino do końca.
- Zamknij oczy. – Poprosił. Posłusznie spełniłam jego prośbę. Po chwili poczułam jego dłonie na mojej szyi. Otworzyłam oczy. Dał mi srebrny naszyjnik z literką „D”.
- ”D” jakDracon? – Zapytałam wzruszona.
- No, wiesz. Tak. – Zmieszał się.
- Jest wspaniały. Dziękuję. – Pocałowałam go namiętnie. Po chwili pobiegłam na chwilę do sypialni. Wzięłam zapakowaną gitarę:
- Kupiłaś mi gitarę? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Wiem, że grasz, więc czemu nie. Odpakuj. - Poprosiłam. Spełnił moją prośbę. Na pudle był wygrawerowany napis ” na zawsze”.
- Jest wspaniała. – Powiedziała. Pocałował mnie. Teraz mu się nie opierałam. Całował mnie w usta, po szyi i dekoldzie. Nagle usłyszałam wybuch fajerwerk, lecz nie zwróciłam na to uwagi. Ta noc ma być nasza. Wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę sypialni. Postawił mnie tuż przy łóżku. Zaczęłam rozpinać jego koszulę. On w mgnieniu oka poradził sobie z moją sukienkę. Zdjął swoje spodnie. Pociągnęłam go w stronę łóżka. Leżał na mnie. Zaczął całować mój brzuch, a ja wplątałam ręce w jego platynowe włosy. Jego ręce powędrowały do mojego stanika. Rozpiął go i zaczął całować moje piersi. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować go po torsie, schodząc coraz niżej. Później znowu wrócił do moich spragnionych warg. Zaczął mnie całować bardzo delikatnie, znowu schodząc coraz niżej i niżej aż dotarł do linii mojej dolnej bielizny. Jednym ruchem ściągną je ze mnie. Pomogłam ściągnąć mu bokserki. Zaczął we mnie wchodzić. Powoli i delikatnie. Czułam się świetnie. Powoli zaczęłam czuć duchowe ukojenie. Nagle w mojej głowie wybuchła kaskada kolorów i odczuć. Zmęczeni opadliśmy na łóżko. Pocałował mnie delikatnie:
- Wiesz, że cię kocham? - Zapytał dobrze znając odpowiedź.
- Ja ciebie bardziej. – Pocałowałam go. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam z mężczyzną mojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz