środa, 30 stycznia 2013

Rozdział IX

- Słonko, zatańcz ze mną. - Wyświergotała.
- Pansy, nie. - Powiedział stanowczo blondyn.
- Pansy, z kim przyszłaś na bal? - Zapytałam.
- Z Max’em. - Powiedziała dumnie.
- Tym ślicznym?! - Pisnęła z wrażenia Jenna. Przed oczami stanął mi obraz wysokiego, chłopaka, który ma brązowe włosy i piękne, duże oczy o tym samym kolorze. Pamiętam, że razem ze mną miał przydział do domu.
- Tak! - Pisnęła podekscytowana Parkinson.
- Możesz go tu zawołać? - Zapytałam.
- Jasne. Zaraz będę. - Powiedziała.
- Co ty kombinujesz? - Zapytał się mój chłopak.
- Zobaczysz. - Powiedziałam tajemniczo. Po chwili wróciła do nas ze swoim cudownym partnerem.
- To jest mój chłopak Max. - Przedstawiła go nam.
- Jestem Hermiona, to Jenna i Dracon. - Powiedziałam pokazując ręką na moich przyjaciół.
- Wiem, cała szkoła o was plotkuje od początku roku. - Powiedział.
- Naprawdę? - Zapytała Jenna.
- Tak, oczywiście jak chcecie to możemy o was poplotkować. - Zażartował.
- Nie, dziękujemy. Mam lepszy pomysł. Twoja dziewczyna chciała zatańczyć z moim chłopakiem, więc pozostaje bez partnera. Może mi potowarzyszysz? - Zaproponowałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Oczywiście. - Powiedział z pięknym akcentem.
- To na parkiet. - Powiedziałam zadowolona. Kątem oka spojrzałam na Dracona. Nie był zadowolony, że musi tańczyć z Pansy. Po chwili byliśmy już na parkiecie. Leciała wolna piosenka:
- Masz świetny akcent. Skąd jesteś? - Zapytałam.
- Z Włoch. - Mruknął cicho.
- Chyba nie lubisz się tym chwalić? - Wywnioskowałam z jego cichej wypowiedzi.
- Nie. To widać? - Zapytał zdziwiony.
- Troszeczkę. Jak ci się podoba w Slytherinie? - Zadałam kolejne pytanie.
- Jest fajnie, ale wiedziałem, że trafie do tego domu. - Powiedział.
- Nie rozumiem. - Zdziwiłam się.
- Moi rodzice są zwolennikami Czarnego Pana. To z jego polecenia wyprowadziliśmy się z Włoch. - Powiedział smutno.
- Przepraszam, nie wiedziałam. - Powiedziałam zmartwiona.
- Ty masz chyba gorszą sytuację. Spotykasz się z przyszłym śmierciożercą, a sama jesteś w Zakonie. - Powiedział.
- Korekta. Nie spotkam tylko kocham. - Sprostowałam..
-Nie martwi cię to, że kiedyś będziecie musieli strzelić do siebie nawzajem Avadą? - Zapytał ponuro.
- Wiem, że to głupia odpowiedź, ale nie. Przynajmniej nie teraz. Ja po prostu czuję, że to się niestanie. Znaczy, że my… - Próbowałam wytłumaczyć moje słowa.
- Chyba cię rozumiem. - Uśmiechnął się. Tańczyliśmy jeszcze, krótką chwilę. Muzyka się skończyła, a my zeszliśmy z parkietu:
- Świetnie tańczysz. - Powiedział na końcu.
- Dziękuję. Przepraszam, ale muszę ratować Dracona. - Powiedziałam.
- Co? - Zapytał rozbawiony.
- Powiedzmy, że wcześniej Pansy go strasznie prześladowała, a dziś nie był zadowolony, że musi z nią tańczyć - Powiedziałam.
- Aha. - Bąknął zdziwiony. Po chwili znalazłam w tłumie Parkinson i Dracona, którzy szli w naszą stronę:
- To co idziemy? - Zapytał mnie Draco.Tylko kiwnęłam głową na zgodę. Po chwili udaliśmy na taras. Było tam kilka osób:
- O czym tak gawędziłaś z Maxem? - Zapytał.
- Jego rodzice są śmierciożercami. - Powiedziałam cicho.
- Znowu to. - Mruknął smutno.
- Dracon! My nie uciekniemy od tego tematu. To jest jedyna przeszkoda między nami. - Powiedziałam patrząc w jego piękne niebiesko-szare oczy.
- Wiem, ale czego zawsze gdy jesteśmy razem musimy o tym rozmawiać? - Zapytał.
- Nigdy nie ustaliliśmy co i jak. Domyślasz się jak będzie wyglądać nasza przyszłość? - Kiwnął tylko głową. - To opowiedz mi. - Poprosiłam.
- Co jeśli kiedyś będziemy musieli się zabić? - Zapytał smutno.
- Posłuchaj mnie. W głębi serca czuję, że nigdy nie będziemy musieli siebie zabić. Nie nawzajem. - Powiedziałam trzymając jego ręce w swoich.
- Naprawdę? - Zapytał z nadzieją w oczach.
- Tak. Obiecuję. - Powiedziałam cicho.
- Kocham cię. - Powiedział i delikatnie mnie pocałował.
- Ja ciebie bardziej. - Uśmiechnęłam się.
- Idziemy do domitorium? - Zapytał i puścił mi oczko.
- Twojego czy mojego? - Zapytałam z rozbrajającym uśmiechem na twarzy.
- Gdzie tylko chcesz. - Powiedział. Weszliśmy do sali co chwilę się śmiejąc. Powiedziałam tylko Harremu, że wychodzimy i jako prefekci to on i Ginny przejmuje pałeczkę prowadzących bal. Wyszliśmy na korytarz:
- Wiesz, że bardzo ciebie kocham? - Zapytałam chytrze.
- Wiem. - Powiedział uśmiechnięty.
- A wiesz, że bardzo bolą mnie nogi? - Zapytałam udając padniętą.
- Dla ciebie wszystko. - Powiedział i wziął mnie na ręce. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam.
***
Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że jestem w domitorium Dracona:
- Cześć kotku. - Szepnął mi ciepłym głosem. Jego oddech musnął moją szyję aż zadrżałam:
- Cześć. - Powiedziałam i przewróciłam się na drugi bok tak abym mogła zobaczyć jego twarz. Pocałowałam go wo policzek:
- Jak się spało? - Zapytał.
- Dobrze, a kiedy zasnęłam? - Przetarłam zaspane oczy.
- Na schodach między lochami, a parterem. - Zaśmiał się.
- Dobrze wiedzieć. Co dzisiaj robimy? - Zapytałam.
- Jest dopiero parę minut po siódmej, więc możemy jeszcze poleżeć. O dziewiątej jest śniadanie, a później trzeba się spakować. - Powiedział.
- Wieczorem wyjazd? - Zapytałam.
- Tak. Jak ja bez ciebie wytrzymam ten tydzień? - Westchnął.
- Nie wiem. Święta spędzasz z rodziną? - Zaczął się bawić moimi włosami.
- Tak, w Malfoy Manor. A ty? - Zapytał.
- Wigilię u Grangerów, a resztę tygodnia z Syriuszem. - Szepnęłam ziewając.
- A drugi ze mną. - Powiedział zadowolony.
- Tak. - Odpowiedziałam i pocałowałam go.
- Wstajemy? - Zapytał zabierając się powoli z łóżka.
- Nie. - Bąknęłam i załapałam go za przed ramię. Pocałował mnie. Najpierw delikatnie, później coraz bardziej namiętnie. Niewielka bariera dzieliła nas od brutalności. Dla mnie czas zatrzymał się w miejscu albo przyśpieszył. Po chwili niechętnie się od siebie odsunęliśmy:
- Teraz możemy już wstawać. - Powiedziałam , na co on tylko się zaśmiał.
- Zajmuję pierwszy łazienkę! - Krzyknął złośliwie.
- Okej, ale ja nie mam w co się ubrać. - Zauważyłam, że jestem w jego sypialni.
- Tak właściwie to tylko połowicznie. - Odpowiedział. Patrzyłam zdziwiona na niego. - Kiedyś zostawiłaś u mnie spodnie. - Powiedział i zaczął grzebać w szufladzie.
- A góra? - Zapytałam.
- Wiesz, że niesamowicie seksownie wyglądasz w moich koszulach? - Mruknął.
- Draco. I ja niby mam wyjść w twojej koszuli? - Zapytałam.
- Tak. - Powiedział i się uśmiechnął. Nie miałam innego wyboru. Pół godziny później byłam gotowa tak jak on.
- Idziemy na śniadanie? - Zapytał.
- Najpierw pójdę zmienić bluzkę. - Powiedziałam.
- Pamiętasz moje jedno zdanie, które powiedziałem jakieś czterdzieści minut temu? - Uniósł brew.
- Które? - Mruknęłam zadziornie.
- To, że seksownie się prezentujesz… - Zaczął.
- Żartujesz? Ja niby mam tak iść do Wielkiej Sali? - Zapytałam zdezorientowana.
- Tak. - Powiedział i skradł mi krótkiego całusa.
- Nic z tego. - Powiedziałam zdecydowana.
- Masz krótką pamięć. Zawsze wychodzi na moje. - Wziął mnie na ręce.
- Draco puść!- zaczęłam się opierać. Nie odezwał się. Wyszedł na korytarz. Kierował się w stronę Wielkiej Sali:
- Pójdę sama. - Mruknęłam. Postawił mnie na ziemi. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na swoich miejscach:
- Cześć złotko! Ładna koszula. - Krzyknął Blaise gdy tylko stanął w drzwiach.
- Cześć. - Bąknęłam.
- Seksownie. - Wręcz zamruczał.
- Mówiłem. - Dogryzł mi Dracon.
- Faceci. - Odparłam i wzniosłam oczy do nieba. Resztę śniadania zjadłam w spokoju. Później udałam się do swojej sypialni, aby zacząć się pakować. Po godzinie byłam gotowa. Postanowiłam zajrzeć do Dracona:
- Puk, puk. - Powiedziałam otwierając drzwi.
- Spakowana? - Zapytał. Kiwnęłam głową.
- Pójdziemy na spacer? - Zaproponowałam wyciągając rękę. Wyszliśmy na korytarz:
- Za ile wyjeżdżamy?- Zapytał.
- Za dwie godziny. - Szepnęłam.
- Jak ja będę za tobą tęsknić. - Powiedział smutno.
- Wiem, ja za tobą też, ale to tylko tydzień. - Chciałam go pocieszyć jak i samą siebie.
- Aby tylko szybko zleciał. - Uśmiechnął się i dał mi słodkiego całusa. Zza rogu wyszedł właśnie mój ojciec:
- Hej. - Powiedział wesoło.
- Cześć. - Powiedziałam.
- Dzień dobry panu. - Przywitał się Dracon.
- Cześć Draconie. - Powiedział Syriusz.
- Mamy zebranie. - Powiedział szybko. Pewnie Zakon coś znowu wymyślił.
- Muszę iść? - Mruknęłam niechętnie. Popatrzyłam na niego błagalnie, aby następnie zerknąć na mojego ukochanego:
- Nie musisz. - Powiedział widząc moją reakcję. - Ale musisz się wszystkiego dowiedzieć od Harrego. - Szepnął mi na ucho.
- Dobrze. Dziękuję. - Powiedziałam i pomachałam mu na pożegnanie. Wzięłam Dracona pod ramię i kontynuowaliśmy nasz spacer w ciszy. Niestety nadeszła godzina odjazdu. Z jednej trony cieszyłam się, że zobaczę Grangerów, a z drugiej już tęskniłam za Draco. Kiedy mieliśmy wybrać przedział w pociągu, postanowiłam dowiedzieć się co było na zebraniu Zakonu:
- Kotku, ja pójdę na chwilkę do Harrego. - Szepnęłam.
- Wracaj szybko. - Powiedział i pocałował mnie w policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz