Promienie słońca wpadały do
pokoju, oświetlając moją twarz. Zaczęłam szukać ręką Dracona.
Jednak nie natrafiłam na nic. Poczułam zapach świeżej kawy.
Otworzyłam oczy. Przewróciłam głowę w prawą stronę:
- Buuu! – Usłyszałam. Pisnęłam
z przerażenia. Usłyszałam donośny śmiech kilku osób.
- Blaise! Ty niewyżyta, mała, bezczelna
pijawko! – Krzyczałam i zaczęłam go bić poduszką.
- Codziennie tam miło
rozpoczynasz dzień? – Śmiał się. Bezczelny, pomyślałam.
Odwróciłam się od niego, owinęłam w cienki koc i pokierowałam
się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic za pomocą
zaklęcia ułożyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Ubrałam
się w krótkie, białe spodenki i żółtą bluzkę bez ramiączek.
Po chwili udałam się na śniadanie:
- Miona! - Słyszałam.
- Cześć Jen, Roxi! – Rzuciłam im się
na szyję.
- Ze mną się nie przywitasz? – Uśmiechną się Blaise i spojrzał na mnie spode łba.
- Och Diable! Jak ja się stęskniłam!
– Podeszłam do blatu, na którym stała moja, zimna już kawa.
Podbiegłam w stronę chłopaka i uścisnęłam go. Wzięłam kubek
nad jego głowę i pewnie przychyliłam.
- Co ty do cholery jasnej wyprawiasz! – Zaczął się drzeć.
- Witam cię. – Powiedziałam.
- Jak ja cię dorwę! – Próbował
się odgryźć.
- Tak, pijawko? - Zaśmiałam się.
- Draco, chylę czoła, że ty z nią
wytrzymujesz. – Uspokoił się. Podeszłam do Smoka i pocałowałam
go.
- Tak naprawdę, to ja też z nią nie
wytrzymuję. – Uśmiechnął się.
- Skoro tak, to dzisiaj śpisz sam! – Odgryzłam się i wyszłam z kuchni.
- Żartowałem. – Krzyknął.
- Oczywiście! - Syknęłam z ironią.
Zabrałam dziewczyny na taras.
- Dobra, co wy tu robicie? – Uniosłam
brew.
- Stęskniłyśmy się. – Powiedziała
Roxi.
- To co? Zakupy? - Zapytała Jen.
- Jasne. Ten maruda nie da się nigdzie
wyciągnąć. – Powiedziałam.
- Zapomniałabym, Ginny i Harry
pozdrawiają. – Powiedziała blondynka. Ruszyłyśmy na zakupy.
Wybrałyśmy się na jedną z największych ulic handlowych. Po kilku
godzinach chodzenia, zmęczone usiadłyśmy w lodziarni nie daleko
plaży. Z daleka zauważyłam Diabła i Smoka:
- To już oblazłyście każdy kawałek
sklepu? – Zakpił Blaise.
- Tak, a ty już się wysuszyłeś? – Odpyskowała Roxi.
- Jak widać. Idziemy na plażę? – Puścił tą uwagę powyżej uszu. Po chwili chodziliśmy po nagrzanym
piasku. Razem z Draco trzymałam się z tyłu:
- Jutro rano wylatujemy. – Powiedział.
- Znowu wrócimy do rewelacji Hogwartu. – Uśmiechnęłam się.
- Brakuje mi krzyku nietoperza na tą
rudą pijawkę. – Zatracił się w wyobraźni.
- Jaki ty jesteś wredny. – Powiedziałam.
- Ty też. – Pocałował mnie.
Popatrzyłam się w stronę zachodzącego słońca. Fale lekko
uderzały o skały. Blondyn objął mnie w talii, a głowę oparł na
moim ramieniu.
- Kocham Cię. – Szepnął.
- Ja ciebie też. – Uśmiechnęłam się
i wtuliła w jego silne ramiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz