środa, 30 stycznia 2013

Rozdział XI

Cześć Kochanie!
Postanowiłem, że powiem ci chociaż co powinnaś spakować. Pomimo, że u nas pada śnieg masz pakować letnie ciuszki i bardzo skąpe stroje bikini, abym mógł sobie popatrzeć jaką mam piękną dziewczynę.
Całuję, Dracon.

Przysłał mi ten list dzisiaj rano. Czytam go już dwudziesty raz i coraz bardziej zastanawiam się gdzie on mnie zabiera. Wszystko okaże się jutro. Dracon ma przyjechać po mnie do domu Grangerów, u których teraz byłam. Następnie jedziemy na lotnisko. Wyciągnęłam dużą walizkę. Zaczęłam przedzierać się przez grube swetry w mojej szafie. W końcu dotarłam do wakacyjnych ubrań. Zaczęłam wybierać jakie ciuszki ze sobą zabiorę. Dwie godziny później byłam już spakowana.Wybrałam dwa kolorowe stroje kąpielowe i jeden czerwony. Spakowałam białe japonki. Pomyślałam, że skoro spędzamy razem Sylwester przyda mi się jakaś sukienka. Wzięłam niebieską bez ramiączek,sięgającą do kolana. Zdecydowałam się jeszcze na kilka par szortów, bluzek i spódniczek. Zabrałam też jeden cieplejszy zestaw. Dopakowałam kosmetyki i byłam gotowa. Do szkoły wracamy szóstego stycznia. Dziś jest dwudziesty dziewiąty grudnia. Spędzimy razem cały tydzień i wrócimy do Hogwartu. Jutro rano wylatujemy z Londynu. Poszłam wziąć prysznic, a następnie położyłam się spać.
***
Wstałam. Dzisiaj jest dzień wyjazdu. Udałam się do łazienki, aby poddać się porannej toalecie. Piętnaście minut później stałam przed szafą zastanawiając się w co się ubrać. Zdecydowałam się na białe rurki, bluzkę w tym samym kolorze oraz koszulę w biało-niebieskie paski. Rękawy podwinęłam do łokci i zapięłam ją tylko na dwa pierwsze guziki. Założyłam turkusową bransoletkę i małe kolczyki w tym samym kolorze. Oczy podkreśliłam czarną kredką, wytuszowałam rzęsy, a usta potraktowałam błyszczykiem. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć:
- Cześć. – Usłyszałam od opartego o framugę drzwi Dracona.
- A co gdyby teraz otworzył mój ojciec, a ty stoisz tu jak ósmy cud świata? - Zapytałam zapraszając go do środka.
- To moje inteligentne myślenie. Tylko ty byś mi otworzyła, bo tak się za mną stęskniłaś, że pewnie frunęłaś do tych drzwi. Jak większość dziewczyn na mój widok. – Powiedział.
- Większość dziewczyn? A mówiłeś, że tylko ze mną jedziesz na ferie. – Zauważyłam.
- Musisz łapać mnie za słówka. A tak w ogóle czy w twoim głosie nie było słychać kapki zazdrości? – Uśmiechnął się cwaniacko.
- Ależ oczywiście. Przez cały tydzień nie widziałam twojej pięknej buźki. – Pocałowałam go w policzek.
- Wiedziałem. – Szepnął zwycięsko pod nosem, jednak to słyszałam. Wtedy z salonu wyszła Jean.
- Jean, to jest Draco Malfoy. – Powiedziałam – Draco, to jest Jean Granger. – Dodałam.
- Miło mi panią poznać. – Usłyszałam Dracona.
- Mi ciebie też. – Moja przybrana matka podała mu rękę. Dracon odwrócił się do mnie:
- Gotowa? – Zapytał.
- Prawie. Nie jadłam jeszcze śniadania. – Uśmiechnęłam się słodko.
- Masz jeszcze chwilę czasu. – Powiedział. Po chwili udaliśmy się do kuchni. Przygotowałam sobie tosty i kawę. Zerknęłam na Dracona, który dokładnie mi się przyglądał:
- Chcesz coś zjeść lub do picia? – Zapytałam.
- Kawę, a śniadanie już jadłem. Gdzie twój ojciec? – Zapytała nagle.
- Syriusz? Chyba, a zresztą nie wiem. Mówił, że wpadnie, żeby się ze mną pożegnać. – Powiedziałam podając mu kawę. Usłyszałam cichy jęk.
- Co? Boisz się konfrontacji z tatusiem dziewczyny? – Zapytałam złośliwie.
- Troszeczkę. Jaki normalny rodzic puszcza swoją córkę na ferie z jej chłopakiem? - Zapytał. 
- Mój. – Szepnęłam i pocałowałam go w usta. Usłyszałam otwieranie drzwi. Wyszłam z kuchni. Na korytarzu stał Syriusz:
- Cześć. – Powiedziałam i poszłam go przytulić.
- Gotowi? - Zwrócił się do nas.
- Jasne. – Powiedziałam. Spojrzałam na Dracona, który zabrał się za moją walizkę i wyszedł z nią przed dom. Uściskałam jeszcze raz ojca i pobiegłam za nim. Moim oczom ukazało się srebrne BMW. W życiu nie wyobrażałam sobie Dracona za kierownicą samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a po chwili sam znalazł się w aucie. Piętnaście minut później znaleźliśmy się na lotnisku w Londynie. Mieliśmy dwie godziny, aby znaleźć się na pokładzie samolotu. Półtorej godziny później osiągnęliśmy nasz cel. Usiadłam zmęczona na swoim miejscu obok Dracona:
- Po diabła to wszystko? Nie mogliśmy się po prostu teleportować? – Zapytałam lekko poirytowana.
- Nie. Dzięki temu będziesz mogła kilka godzin przespać wtulona we mnie. – Uśmiechnął się chytrze.
- Gdzie w ogóle lecimy? - Zapytałam. Po chwili zorientowałam się, że gdy wchodziliśmy do swojego przedziału odprawy mogłam zerknąć na tablice i dowiedzieć się gdzie lecę. Byłam jeszcze bardziej zdenerwowana. Na siebie!
- Zobaczysz za kilka godzin. – Szepnął. Nie miałam nic innego do roboty jak spać, bo wiedziałam, że nic się nie dowiem. Ułożyłam się wygodnie na Draconie i po chwili zasnęłam.
***
- Proszę pani, zaraz lądujemy. – usłyszałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kto wyrwał mnie ze snu. Była to stewardessa. Kiwnęłam głową, a ta po chwili odeszła do innych pasażerów. Zauważyłam, że Dracon śpi wtulony we mnie. Wyglądał tak uroczo, że nie miałam zamiaru go budzić. Pocałowałam go w usta, a ten od razu się ocknął. Spojrzał na mnie pytająco:
- Zaraz lądujemy. – Powiedziałam. Dwadzieścia minut samolot stał na ziemi. Gdy wysiadaliśmy olśniło mnie. To Hawaje! Zabrał mnie na drugi koniec świata:
- Zwariowałeś. – Stwierdziłam, gdy szliśmy przez lotnisko.
- Na twoim punkcie. – Uśmiechnął się. Pocałowałam go w policzek. Kilka minut później jechaliśmy taksówką do jednego z kurortów. W końcu stałam w naszym apartamencie. Na najwyższym piętrze, chyba czternastym. Po kilkugodzinnej podróży postanowiliśmy pójść na obiad. Wzięłam orzeźwiający prysznic i przebrałam się. Nałożyłam cienką sukienkę na ramiączkach w kolorze pudrowego różu. Rozczesałam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Gdy oboje byliśmy już odświeżeni zeszliśmy na dół, do hotelowego bufetu:
- Draco, ile ty na to kasy wydałeś? Przecież to jest pięciogwiazdkowy hotel? – Zapytałam nie kryjąc irytacji.
- Tyle ile trzeba. – Powiedział.
- Wiesz, że nie lubię kiedy ktoś wydaje na mnie za dużo pieniędzy. Sylwester mogliśmy równie dobrze spędzić w Londynie. – Stwierdziłam.
- Nie podoba ci się tutaj? – Zapytał.
- Nie! Oczywiście, że podoba. Tylko ty tak się trudzisz. – Uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie. W ostatni wieczór tego roku jest urządzana tutaj impreza. Bardziej bal. Mam nadzieję, że się wybierzemy? – zachęcił mnie.
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się. Po obiedzie zdecydowaliśmy, że pójdziemy na zakupy. Ku niezadowoleniu Dracona. Dwie godziny później, gdy byłam w ósmym z kolei sklepie, a w rękach Draco było już kilka toreb znalazłam piękną sukienkę. Bez ramiączek w kolorze błękitnego nieba. W tali znajdował się cieniutki, biały pasek. Pobiegłam do przymierzalni. Po chwili przyglądałam się swojemu odbiciu w owej sukience. Musiałam ją mieć. Gdy chciałam ją zdjąć zauważyłam Smoka za mną:
- Co robisz? – Zapytałam jak zaczął całować mnie po szyi.
- Nudzę się. Wracamy? – Zapytał nie przerywając czynności.
- A masz coś innego do roboty? – Zapytałam odwracając się do niego.
- Może. Wiesz, w naszym hotelu czeka na mnie taka piękna blondynka z pokoju obok. – Powiedział uśmiechając się.
- To dobrze, bo widziałam jak ten kasjer w sklepie naprzeciwko się na mnie patrzył. – Podjęłam jego grę. Pocałowałam go namiętnie po chwili wypchnęłam z przymierzalni. Dziesięć minut później sukienka była moja. Gdy znaleźliśmy się w naszym pokoju był już wieczór. Wyszłam na duży taras widokowy. Patrząc na zachodzące słońce wpadłam na pewien pomysł. Weszłam do pokoju:
- Chodźmy na spacer. – Oznajmiłam.
- Mało się dzisiaj nachodziłaś? – Zapytał rozbawiony Draco.
- Tak. Jest piękny zachód, chodźmy popatrzeć. – Próbowałam go przekonać.
- Dobrze. – Szepnął. Po chwili byliśmy już przed hotelem. Zaczęliśmy chodzić przy brzegu plaży wtuleni w siebie. Milczeliśmy, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle wyrwałam się z uścisku Dracona i pobiegłam w stronę morza. Poczułam jak ciepławe fale obmywają mi stopy. Czułam się szczęśliwa. Dracon podszedł do mnie:
- Ładnie prawda? – Zapytał.
- Tak. – Szepnęłam. Sekundę później Dracon złożyła na moich ustach głęboki pocałunek. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Oderwałam się od niego:
- Wracamy do pokoju? – Zapytałam z cwanym uśmieszkiem.
- A co? Nudzi ci się? – Zapytał.
- Nie, ale tam będę mogła pozwolić sobie na więcej niż to. – Szepnęłam i pocałowałam go.
- Mi to opasuje – Powiedział i wróciliśmy do kurortu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz