Cześć Kochanie!
Postanowiłem, że powiem ci chociaż
co powinnaś spakować. Pomimo, że u nas pada śnieg masz pakować
letnie ciuszki i bardzo skąpe stroje bikini, abym mógł sobie
popatrzeć jaką mam piękną dziewczynę.
Całuję, Dracon.
Przysłał mi ten list dzisiaj rano. Czytam go już dwudziesty raz i coraz bardziej zastanawiam się gdzie on mnie zabiera. Wszystko okaże się jutro. Dracon ma przyjechać po mnie do domu Grangerów, u których teraz byłam. Następnie jedziemy na lotnisko. Wyciągnęłam dużą walizkę. Zaczęłam przedzierać się przez grube swetry w mojej szafie. W końcu dotarłam do wakacyjnych ubrań. Zaczęłam wybierać jakie ciuszki ze sobą zabiorę. Dwie godziny później byłam już spakowana.Wybrałam dwa kolorowe stroje kąpielowe i jeden czerwony. Spakowałam białe japonki. Pomyślałam, że skoro spędzamy razem Sylwester przyda mi się jakaś sukienka. Wzięłam niebieską bez ramiączek,sięgającą do kolana. Zdecydowałam się jeszcze na kilka par szortów, bluzek i spódniczek. Zabrałam też jeden cieplejszy zestaw. Dopakowałam kosmetyki i byłam gotowa. Do szkoły wracamy szóstego stycznia. Dziś jest dwudziesty dziewiąty grudnia. Spędzimy razem cały tydzień i wrócimy do Hogwartu. Jutro rano wylatujemy z Londynu. Poszłam wziąć prysznic, a następnie położyłam się spać.
***
Wstałam. Dzisiaj jest dzień wyjazdu.
Udałam się do łazienki, aby poddać się porannej toalecie.
Piętnaście minut później stałam przed szafą zastanawiając się
w co się ubrać. Zdecydowałam się na białe rurki, bluzkę w tym
samym kolorze oraz koszulę w biało-niebieskie paski. Rękawy
podwinęłam do łokci i zapięłam ją tylko na dwa pierwsze guziki.
Założyłam turkusową bransoletkę i małe kolczyki w tym samym
kolorze. Oczy podkreśliłam czarną kredką, wytuszowałam rzęsy, a
usta potraktowałam błyszczykiem. Wzięłam walizkę i zeszłam na
dół zjeść śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam
otworzyć:
- Cześć. – Usłyszałam od opartego o
framugę drzwi Dracona.
- A co gdyby teraz otworzył mój
ojciec, a ty stoisz tu jak ósmy cud świata? - Zapytałam zapraszając
go do środka.
- To moje inteligentne myślenie. Tylko
ty byś mi otworzyła, bo tak się za mną stęskniłaś, że pewnie
frunęłaś do tych drzwi. Jak większość dziewczyn na mój widok. – Powiedział.
- Większość dziewczyn? A mówiłeś,
że tylko ze mną jedziesz na ferie. – Zauważyłam.
- Musisz łapać mnie za słówka. A tak
w ogóle czy w twoim głosie nie było słychać kapki zazdrości? – Uśmiechnął się cwaniacko.
- Ależ oczywiście. Przez cały tydzień
nie widziałam twojej pięknej buźki. – Pocałowałam go w policzek.
- Wiedziałem. – Szepnął zwycięsko
pod nosem, jednak to słyszałam. Wtedy z salonu wyszła Jean.
- Jean, to jest Draco Malfoy. – Powiedziałam – Draco, to jest Jean Granger. – Dodałam.
- Miło mi panią poznać. – Usłyszałam
Dracona.
- Mi ciebie też. – Moja przybrana
matka podała mu rękę. Dracon odwrócił się do mnie:
- Gotowa? – Zapytał.
- Prawie. Nie jadłam jeszcze śniadania.
– Uśmiechnęłam się słodko.
- Masz jeszcze chwilę czasu. – Powiedział. Po chwili udaliśmy się do kuchni. Przygotowałam sobie
tosty i kawę. Zerknęłam na Dracona, który dokładnie mi się
przyglądał:
- Chcesz coś zjeść lub do picia? – Zapytałam.
- Kawę, a śniadanie już jadłem. Gdzie
twój ojciec? – Zapytała nagle.
- Syriusz? Chyba, a zresztą nie wiem.
Mówił, że wpadnie, żeby się ze mną pożegnać. – Powiedziałam
podając mu kawę. Usłyszałam cichy jęk.
- Co? Boisz się konfrontacji z tatusiem
dziewczyny? – Zapytałam złośliwie.
- Troszeczkę. Jaki normalny
rodzic puszcza swoją córkę na ferie z jej chłopakiem? - Zapytał.
- Mój. – Szepnęłam i pocałowałam
go w usta. Usłyszałam otwieranie drzwi. Wyszłam z kuchni. Na
korytarzu stał Syriusz:
- Cześć. – Powiedziałam i poszłam
go przytulić.
- Gotowi? - Zwrócił się do
nas.
- Jasne. – Powiedziałam. Spojrzałam
na Dracona, który zabrał się za moją walizkę i wyszedł z nią
przed dom. Uściskałam jeszcze raz ojca i pobiegłam za nim. Moim
oczom ukazało się srebrne BMW. W życiu nie wyobrażałam sobie
Dracona za kierownicą samochodu. Otworzył mi drzwi od strony
pasażera, a po chwili sam znalazł się w aucie. Piętnaście minut
później znaleźliśmy się na lotnisku w Londynie. Mieliśmy dwie
godziny, aby znaleźć się na pokładzie samolotu. Półtorej godziny
później osiągnęliśmy nasz cel. Usiadłam zmęczona na swoim
miejscu obok Dracona:
- Po diabła to wszystko? Nie mogliśmy
się po prostu teleportować? – Zapytałam lekko poirytowana.
- Nie. Dzięki temu będziesz mogła
kilka godzin przespać wtulona we mnie. – Uśmiechnął się chytrze.
- Gdzie w ogóle lecimy? - Zapytałam.
Po chwili zorientowałam się, że gdy wchodziliśmy do swojego
przedziału odprawy mogłam zerknąć na tablice i dowiedzieć się
gdzie lecę. Byłam jeszcze bardziej zdenerwowana. Na siebie!
- Zobaczysz za kilka godzin. – Szepnął.
Nie miałam nic innego do roboty jak spać, bo wiedziałam, że nic
się nie dowiem. Ułożyłam się wygodnie na Draconie i po chwili
zasnęłam.
***
- Proszę pani, zaraz lądujemy. –
usłyszałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kto wyrwał mnie ze snu.
Była to stewardessa. Kiwnęłam głową, a ta po chwili odeszła do
innych pasażerów. Zauważyłam, że Dracon śpi wtulony we mnie.
Wyglądał tak uroczo, że nie miałam zamiaru go budzić. Pocałowałam
go w usta, a ten od razu się ocknął. Spojrzał na mnie pytająco:
- Zaraz lądujemy. – Powiedziałam.
Dwadzieścia minut samolot stał na ziemi. Gdy wysiadaliśmy olśniło
mnie. To Hawaje! Zabrał mnie na drugi koniec świata:
- Zwariowałeś. – Stwierdziłam, gdy
szliśmy przez lotnisko.
- Na twoim punkcie. – Uśmiechnął
się. Pocałowałam go w policzek. Kilka minut później jechaliśmy
taksówką do jednego z kurortów. W końcu stałam w naszym
apartamencie. Na najwyższym piętrze, chyba czternastym. Po
kilkugodzinnej podróży postanowiliśmy pójść na obiad. Wzięłam
orzeźwiający prysznic i przebrałam się. Nałożyłam cienką
sukienkę na ramiączkach w kolorze pudrowego różu. Rozczesałam
włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Gdy oboje byliśmy już
odświeżeni zeszliśmy na dół, do hotelowego bufetu:
- Draco, ile ty na to kasy wydałeś?
Przecież to jest pięciogwiazdkowy hotel? – Zapytałam nie kryjąc
irytacji.
- Tyle ile trzeba. – Powiedział.
- Wiesz, że nie lubię kiedy ktoś
wydaje na mnie za dużo pieniędzy. Sylwester mogliśmy równie dobrze
spędzić w Londynie. – Stwierdziłam.
- Nie podoba ci się tutaj? – Zapytał.
- Nie! Oczywiście, że podoba. Tylko ty
tak się trudzisz. – Uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie. W ostatni wieczór tego
roku jest urządzana tutaj impreza. Bardziej bal. Mam nadzieję, że
się wybierzemy? – zachęcił mnie.
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się.
Po obiedzie zdecydowaliśmy, że
pójdziemy na zakupy. Ku niezadowoleniu Dracona. Dwie godziny później,
gdy byłam w ósmym z kolei sklepie, a w rękach Draco było już
kilka toreb znalazłam piękną sukienkę. Bez ramiączek w kolorze
błękitnego nieba. W tali znajdował się cieniutki, biały pasek.
Pobiegłam do przymierzalni. Po chwili przyglądałam się swojemu
odbiciu w owej sukience. Musiałam ją mieć. Gdy chciałam ją zdjąć
zauważyłam Smoka za mną:
- Co robisz? – Zapytałam jak zaczął
całować mnie po szyi.
- Nudzę się. Wracamy? – Zapytał nie
przerywając czynności.
- A masz coś innego do roboty? – Zapytałam odwracając się do niego.
- Może. Wiesz, w naszym hotelu
czeka na mnie taka piękna blondynka z pokoju obok. – Powiedział
uśmiechając się.
- To dobrze, bo widziałam jak ten
kasjer w sklepie naprzeciwko się na mnie patrzył. – Podjęłam jego
grę. Pocałowałam go namiętnie po chwili wypchnęłam z
przymierzalni. Dziesięć minut później sukienka była moja. Gdy
znaleźliśmy się w naszym pokoju był już wieczór. Wyszłam na
duży taras widokowy. Patrząc na zachodzące słońce wpadłam na
pewien pomysł. Weszłam do pokoju:
- Chodźmy na spacer. – Oznajmiłam.
- Mało się dzisiaj nachodziłaś? – Zapytał rozbawiony Draco.
- Tak. Jest piękny zachód, chodźmy
popatrzeć. – Próbowałam go przekonać.
- Dobrze. – Szepnął. Po chwili
byliśmy już przed hotelem. Zaczęliśmy chodzić przy brzegu plaży
wtuleni w siebie. Milczeliśmy, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle
wyrwałam się z uścisku Dracona i pobiegłam w stronę morza.
Poczułam jak ciepławe fale obmywają mi stopy. Czułam się
szczęśliwa. Dracon podszedł do mnie:
- Ładnie prawda? – Zapytał.
- Tak. – Szepnęłam. Sekundę później
Dracon złożyła na moich ustach głęboki pocałunek. Zarzuciłam mu
ręce na szyję. Oderwałam się od niego:
- Wracamy do pokoju? – Zapytałam z
cwanym uśmieszkiem.
- A co? Nudzi ci się? – Zapytał.
- Nie, ale tam będę mogła pozwolić
sobie na więcej niż to. – Szepnęłam i pocałowałam go.
- Mi to opasuje – Powiedział i
wróciliśmy do kurortu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz