Dziewiętnasta trzydzieści dwa. Jestem
już gotowa na mini imprezę w moim domitorium. Roxi przyszła
wcześniej i pomogła mi z przygotowaniem mojego pokoju:
- To może mi powiesz o co chodziło z
tą niewidką? - Zapytała po dłuższej wymianie zdań.
- Zobaczysz. - Powiedziałam tajemniczo.
- Chłopki pewnie zaraz przyjdą, z
Jen. - Nie myliła się. Dokładnie teraz wszedł Draco,
Blaise i Jenna.
- Cześć. - Powiedziałam wszystkim i
dałam krótkiego całusa Draco.
- Hej, Potter się zjawi? - Zapytał
Diabeł.
- Tak, właśnie, chyba wyjdę po
niego. - Powiedziałam. Umówiłam się z Harrym o dwudziestej pięć.
Wyszłam. Podeszłam do schodów. Na ich szczycie czekali Harry i
Ginny.
- Cześć. Masz pelerynę? - Zapytałam.
- Tak, choć. - Powiedział i
nakrył siebie i Ginny peleryną. Po chwili już ich nie było. Szłam
w stronę drzwi do mojego domitorium. Dobrze wiedziałam, że są tuż
za mną. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do środka i
stanęłam tak jakbym wpuszczała kogoś do środka. Moi przyjaciele
ze Slytherinu nie wiedzieli o co chodzi. Po chwili zamknęłam drzwi.
- Dobra, Harry.- Powiedziałam. Wtedy z
pod peleryny wyszedł Harry i Ginny. Pozostali przyglądali się temu
z szokiem i zdziwieniem wymalowanym na twarzach.
- Nie wierzę. Autentyczna Peleryna
Niewidka. - Zdziwił się Zabini.
- Należała do mojego
ojca. - Powiedział spokojnie Harry.
- No to masz fajną zabawkę. - Powiedział
Draco. Harry tylko się uśmiechnął.
- Ty to Jenna? - Zapytała się Ginny
Jen, patrząc na nią.
- Tak, miło mi. - Powiedziała.
- Ginny Weasley. - Dodała przyjaźnie
Gin.
- Wow! Nie jesteś taką okropną
bestią jak on. - Powiedziała wskazując na Draco.
- Skąd wiesz? Powiedział dopiero kilka
słów. - Zdziwiła się Jenna.
- Dziękuję za komplement
Rudzielcu. - Wtrącił sarkastycznie Draco.
- Ona jest straszną plotą. - Dodała
Ginny wskazując na mnie. Oberwała za to poduszką. Niestety ja
też - od Jenny.
- A to za co? - Zapytałam udając
zaskoczenie.
- Nie plotkuje się o
przyjaciółce! - Krzyknęła rozbawiona.
- Ale mówiłam same miłe rzeczy. Jaka
jesteś miła, sympatyczna. Że nie jesteś tak rozpieszczona jak
on. - Wyliczałam wskazując na Draco przy ostatnim. Wszyscy zaczęliśmy się
śmiać. Oprócz Draco który udawał, że się obraził.
- Mówiłam, ani jednego, złego
słowa nie można o nim powiedzieć, bo się obraża. - Powiedziałam
dalej się śmiejąc. - No, dobra przepraszam. - Wydusiłam z siebie wiedząc, że
się i tak nie gniewa, ale nie ustąpił.
- No wiesz, to mnie nie
przekona. - Powiedział. Dałam mu całusa. Krótkiego, chociaż każdy
jego pocałunek jest słodki i przyprawia mnie o dreszcze.
- Nie, to nie to. - Powiedział. Chwile
pomyślała, aż wymyśliłam:
- Już wiem! - Krzyknęłam i za
pstrykałam palcami, jak w każdej kreskówce, w której gdy
bohaterowi przychodzi do głowy pomysł, pstryka palcami, a nad jego
głową pojawia się zapalona żarówka. Podeszłam do ukrytego barku
i wyjęłam butelkę Ognistej.
- A za to? - Zapytałam. Na jego twarzy
pojawił się uśmiech.
- Wiesz no, może. - Powiedział i
zabrał się za opróżnianie butelki.
- Stawiasz alkohol wyżej ode mnie? - Zapytałam zadziornie. Ten tylko się zaśmiał.
***
Była pierwsza w nocy. Impreza trwała
w najlepsze. Grała muzyka, były przekąski i pełno opróżnionych
butelek Whisky. Harry i Draco się dogadali. Oczywiście pewnie
alkohol w tym pomógł:
- To co robimy teraz? - Zapytała Ginny.
- To co cały czas. Gadamy jakie
beznadziejne jest nasze życie. - Powiedział Harry.
- Dokładnie. Tylko niektórzy z nas
mają wielkie kłopoty. - Powiedział Draco. Wiem przy jakim był
temacie:
- Tak, szczególnie ja. Po za tym, że
co chwilę chcą mnie zabić, to nie mam żadnych kłopotów. - Powiedział
ironicznie Harry.
- To może jest mały
kłopot. - Zauważył Blaise. Zaczęliśmy się śmiać. Wtedy drzwi
się otworzyły:
- Profesorze wszystko wyjaśnimy. - Zaczął
Dracon, sekundę po tym jak wszyscy zerwali się na równe nogi.
- Dobrze się bawicie? - Zapytał lekko
rozbawiony. Uśmiechnęłam się chytrze. Już było wiadome, że się nam nie oberwie.
- Tak. - Powiedzieliśmy zgodnie.
- Niestety, ale muszę tą zabawę
przerwać. - Powiedział.
- Dlaczego? - Zapytał zdruzgotany przez tą informację Blaise.
- Otóż, drogi chłopcze są na was
skargi. I to z innego domu! - Warknął.
- A to już jest problem. - Powiedziała
Roxi i wszyscy wybuchli śmiechem.
- Eliksir na kaca. - Powiedział dając
każdemu małą buteleczkę. - I wy do siebie. - Wskazał na Harrego i
Ginny. - Wy do swoich domitorii. - Powiedział do reszty. Wychodząc dodał: - Gryffindor
i Slytherin miały dziś patrole, więc lepiej idźcie błagać
McGonagall o wybaczenie, że nie przyszliście. - Dodał.
- Cholera! Patrol! - Krzyknęłam z Ginny i
już nie było naszej czwórki. Po chwili znaleźliśmy się pod
gabinetem profesorki. Zapukałam.
- Dobry wieczór. - Powiedziałam
wchodząc.
- Lepiej dobra noc. - Powiedziała
szorstko.
- Przepraszamy. - Dodał Harry.
- Dziś ochoczo zastąpiły was inne
domy, ale zachowaliście się nieodpowiedzialnie. - Powiedziała.
- Wiem. - Powiedziałam.
-Oba domy tracą dwadzieścia punktów i do
łóżek, a jutro macie patrol. - Skończyła.
- Będziemy, dobra noc. - Powiedzieliśmy
wszyscy i wyszliśmy z gabinetu.
- Nawet nam się nie oberwało. - Powiedział
Harry.
- Wiesz Potter, fajnie było. Będzie
powtórka? - Zapytał Draco.
- Musi być, do jutra. - Podali sobie ręce.
- To cześć. - Powiedziałam. Złapałam
Dracona za rękę i pobiegliśmy do swojego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz