środa, 30 stycznia 2013

Rozdział VII

Dziewiętnasta trzydzieści dwa. Jestem już gotowa na mini imprezę w moim domitorium. Roxi przyszła wcześniej i pomogła mi z przygotowaniem mojego pokoju:
- To może mi powiesz o co chodziło z tą niewidką? - Zapytała po dłuższej wymianie zdań.
- Zobaczysz. - Powiedziałam tajemniczo.
- Chłopki pewnie zaraz przyjdą, z Jen. - Nie myliła się. Dokładnie teraz wszedł Draco, Blaise i Jenna.
- Cześć. - Powiedziałam wszystkim i dałam krótkiego całusa Draco.
- Hej, Potter się zjawi? - Zapytał Diabeł.
- Tak, właśnie, chyba wyjdę po niego. - Powiedziałam. Umówiłam się z Harrym o dwudziestej pięć. Wyszłam. Podeszłam do schodów. Na ich szczycie czekali Harry i Ginny.
- Cześć. Masz pelerynę? - Zapytałam.
- Tak, choć. - Powiedział i nakrył siebie i Ginny peleryną. Po chwili już ich nie było. Szłam w stronę drzwi do mojego domitorium. Dobrze wiedziałam, że są tuż za mną. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do środka i stanęłam tak jakbym wpuszczała kogoś do środka. Moi przyjaciele ze Slytherinu nie wiedzieli o co chodzi. Po chwili zamknęłam drzwi.
- Dobra, Harry.- Powiedziałam. Wtedy z pod peleryny wyszedł Harry i Ginny. Pozostali przyglądali się temu z szokiem i zdziwieniem wymalowanym na twarzach.
- Nie wierzę. Autentyczna Peleryna Niewidka. - Zdziwił się Zabini.
- Należała do mojego ojca. - Powiedział spokojnie Harry.
- No to masz fajną zabawkę. - Powiedział Draco. Harry tylko się uśmiechnął.
- Ty to Jenna? - Zapytała się Ginny Jen, patrząc na nią.
- Tak, miło mi. - Powiedziała.
- Ginny Weasley. - Dodała przyjaźnie Gin.
- Wow! Nie jesteś taką okropną bestią jak on. - Powiedziała wskazując na Draco.
- Skąd wiesz? Powiedział dopiero kilka słów. - Zdziwiła się Jenna.
- Dziękuję za komplement Rudzielcu. - Wtrącił sarkastycznie Draco.
- Ona jest straszną plotą. - Dodała Ginny wskazując na mnie. Oberwała za to poduszką. Niestety ja też - od Jenny.
- A to za co? - Zapytałam udając zaskoczenie.
- Nie plotkuje się o przyjaciółce! - Krzyknęła rozbawiona.
- Ale mówiłam same miłe rzeczy. Jaka jesteś miła, sympatyczna. Że nie jesteś tak rozpieszczona jak on. - Wyliczałam wskazując na Draco przy ostatnim. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Oprócz Draco który udawał, że się obraził.
- Mówiłam, ani jednego, złego słowa nie można o nim powiedzieć, bo się obraża. - Powiedziałam dalej się śmiejąc. - No, dobra przepraszam. - Wydusiłam z siebie wiedząc, że się i tak nie gniewa, ale nie ustąpił.
- No wiesz, to mnie nie przekona. - Powiedział. Dałam mu całusa. Krótkiego, chociaż każdy jego pocałunek jest słodki i przyprawia mnie o dreszcze.
- Nie, to nie to. - Powiedział. Chwile pomyślała, aż wymyśliłam:
- Już wiem! - Krzyknęłam i za pstrykałam palcami, jak w każdej kreskówce, w której gdy bohaterowi przychodzi do głowy pomysł, pstryka palcami, a nad jego głową pojawia się zapalona żarówka. Podeszłam do ukrytego barku i wyjęłam butelkę Ognistej.
- A za to? - Zapytałam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiesz no, może. - Powiedział i zabrał się za opróżnianie butelki.
- Stawiasz alkohol wyżej ode mnie? - Zapytałam zadziornie. Ten tylko się zaśmiał.
***
Była pierwsza w nocy. Impreza trwała w najlepsze. Grała muzyka, były przekąski i pełno opróżnionych butelek Whisky. Harry i Draco się dogadali. Oczywiście pewnie alkohol w tym pomógł:
- To co robimy teraz? - Zapytała Ginny.
- To co cały czas. Gadamy jakie beznadziejne jest nasze życie. - Powiedział Harry.
- Dokładnie. Tylko niektórzy z nas mają wielkie kłopoty. - Powiedział Draco. Wiem przy jakim był temacie:
- Tak, szczególnie ja. Po za tym, że co chwilę chcą mnie zabić, to nie mam żadnych kłopotów. - Powiedział ironicznie Harry.
- To może jest mały kłopot. - Zauważył Blaise. Zaczęliśmy się śmiać. Wtedy drzwi się otworzyły:
- Profesorze wszystko wyjaśnimy. - Zaczął Dracon, sekundę po tym jak wszyscy zerwali się na równe nogi.
- Dobrze się bawicie? - Zapytał lekko rozbawiony. Uśmiechnęłam się chytrze. Już było wiadome, że się nam nie oberwie.
- Tak. - Powiedzieliśmy zgodnie.
- Niestety, ale muszę tą zabawę przerwać. - Powiedział.
- Dlaczego? - Zapytał zdruzgotany przez tą informację Blaise.
- Otóż, drogi chłopcze są na was skargi. I to z innego domu! - Warknął.
- A to już jest problem. - Powiedziała Roxi i wszyscy wybuchli śmiechem.
- Eliksir na kaca. - Powiedział dając każdemu małą buteleczkę. - I wy do siebie. - Wskazał na Harrego i Ginny. - Wy do swoich domitorii. - Powiedział do reszty. Wychodząc dodał: - Gryffindor i Slytherin miały dziś patrole, więc lepiej idźcie błagać McGonagall o  wybaczenie, że nie przyszliście. - Dodał.
- Cholera! Patrol! - Krzyknęłam z Ginny i już nie było naszej czwórki. Po chwili znaleźliśmy się pod gabinetem profesorki. Zapukałam.
- Dobry wieczór. - Powiedziałam wchodząc.
- Lepiej dobra noc. - Powiedziała szorstko.
- Przepraszamy. - Dodał Harry.
- Dziś ochoczo zastąpiły was inne domy, ale zachowaliście się nieodpowiedzialnie. - Powiedziała.
- Wiem. - Powiedziałam.
-Oba domy tracą dwadzieścia punktów i do łóżek, a jutro macie patrol. - Skończyła.
- Będziemy, dobra noc. - Powiedzieliśmy wszyscy i wyszliśmy z gabinetu.
- Nawet nam się nie oberwało. - Powiedział Harry.
- Wiesz Potter, fajnie było. Będzie powtórka? - Zapytał Draco.
- Musi być, do jutra. - Podali sobie ręce.
- To cześć. - Powiedziałam. Złapałam Dracona za rękę i pobiegliśmy do swojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz